Wracam po wakacyjnej przerwie. Właśnie odwiedziłem Opole i okolice. Nikt mi nie śpiewał, bo festiwal już się skończył, ale za to miałem przyjemność pochodzić po fajnych górkach, zobaczyć miasteczka otoczone murami obronnymi i pałace w olbrzymich parkach, polować na światło nad pofałdowanymi polami i… na jelenie na tle zachodzącego słońca (uciekły kiedy dałem po hamulcach). Zaliczyłem też Pradziada w czeskich Jesionikach, dokonując śmiałego wejścia asfaltowym trawersem partii podszczytowych. U stóp góry leży znane uzdrowisko Łaźnie Jesenik, w którym swoje wodolecznicze eksperymenty uskuteczniał niejaki Vincent Priessnitz. Nazwisko brzmi swojsko, prawda?
Na zdjęciu pociąg, do którego nie można wsiąść, ale na pewno nie jest byle jaki.