Za nami kolejna fotowyprawa w Dolomity i Dachstein. Trafiliśmy w okno pogodowe – ponoć wcześniej padało, a na nasz wyjazd też zrobiło się niewyraźnie. W Dolomitach zatrzymaliśmy się w miejscowości, której wcześniej nie znałem. Miało to swoje plusy i minusy – do tych pierwszych z pewnością należał namierzony przeze mnie punkt widokowy. Taki tarasik, z którego widać jezioro z wysepką i góry wokół. Trochę mały, ale jakoś się pomieściliśmy. I zaczęliśmy obserwować spektakl: tu jakaś czerwona chmurka, tam mgiełka nad lasem… W końcu wyszło słońce – w idealnym miejscu, tuż przy szczytach zamykających horyzont. Szach i mat! Takie akcje lubimy 🙂
Tag: włochy
Z wizytą u gladiatora
Toskańskie pejzaże dawniej uwieczniali malarze, a dzisiaj fotografowie (choć tych pierwszych nadal można tu spotkać). W tyle nie chcieli zostać filmowcy, którzy również popełnili tu sporo dzieł. Do bardziej znanych należy Gladiator Ridleya Scotta (2000 r.). Kręcono go w kilku miejscach, a najbardziej znane jest to, w którym gladiator już… nie żyje. Po śmierci trafia do czegoś w rodzaju nieba, gdzie przez pola wędruje ku swoim najbliższym. I właśnie o te pola chodzi. Wysadzana (dość skromnie w tym przypadku) cyprysami droga wije się ku zabudowaniom, a dzięki pagórkowatej okolicy można znaleźć sporo miejsc do jej fotografowania.
Wiosna w Dolomitach
W czerwcu miałem przyjemność poprowadzić fotograficzną wyprawę w Dolomity i Dachstein. Dwa alpejskie pasma na jednym wyjeździe – to było coś. Wcześniej jak jeździliśmy w Dolomity to w pakiecie z Wenecją, a jak w Dachstein – z Salzburgiem. A teraz – same góry. Chciałoby się powiedzieć – samo gęste. Niby czerwiec to już żadna wiosna, ale na wysokościach, na jakich byliśmy, lato przychodzi później.
Ta pora roku ma swoją specyfikę. Żeby zdążyć na wschód słońca, trzeba wstawać przed 4.00. A prognozy były takie, że na prawie każdy wschód trzeba było się zwlekać (to oczywiście dobrze, bo w górach z pogodą bywa różnie). No ale jak chce się mieć ciekawe zdjęcia to nie ma zmiłuj.