W ramach rozruszania migawek przed warsztatami w Rogalinie miniony weekend spędziłem z moim przyjacielem w Nadwarciańskim Parku Krajobrazowym, a w zasadzie na jego obrzeżach. Za bazę obraliśmy sobie pałac w Ciążeniu, funkcjonujący jako Dom Pracy Twórczej UAM. Zamierzaliśmy oddać się twórczości fotograficznej, więc lepiej nie mogliśmy trafić. Pałac miałem namierzony już od dawna: stoi w parku na krawędzi doliny Warty, z fajnym widokiem na to co w dole (jak widać na górze).
Zaczęliśmy od falstartu. Na mojej wypasionej mapie w czterech najbliższych wioskach zaznaczone były cztery stare wiatraki – w sam raz do pomalowania lampami błyskowymi. Niestety, w realu nie było już tak różowo: dwa się zawaliły, jeden kupił „jakiś gość z Poznania”, a z jednym nie wiadomo co się stało. W takiej sytuacji wróciliśmy do pałacu i sfotografowaliśmy nocną wersję jego „łąkowej” elewacji (najładniejszej):
Pałac w Ciążeniu to świetne miejsce dla leniwych. Szybko okazało się, że najlepszym miejscem widokowym jest… nasz pokój (i każdy inny ulokowany na ostatnim piętrze od strony Warty). Już samo okno warte jest uwiecznienia:
Dzięki temu sfotografowanie łąk o wschodzie słońca było banalne. Wystarczyło zwlec się z wyra, ominąć walające się po podłodze puszki po piwie (skąd one się tam wzięły?), rozstawić statyw, otworzyć okno, ciachnąć…
… a potem wykonać powyższe czynności e converso.
Tak się miło złożyło, że trafiliśmy na ładną zimę. Co prawda widokowa górka w pałacowym parku (ponoć usypana przez jeńców tatarskich) dawno już obrosła drzewami, ale ścieżka od strony rzeki była całkiem malownicza:
Fajnie Warta wyglądała też w Lądzie, kawałek na wschód od Ciążenia:
Ląd jednak znany jest z czegoś innego. Stoi tu opactwo cystersów (dziś salezjanów) – jeden z największych barokowych klasztorów w tej części Europy. Istnieje już prawie 900 lat, a barokowa przebudowa to dzieło samego Pompeo Ferrariego, co można poznać po wielkiej kopule nad kościołem. Klasztor najlepiej fotografować od strony łąk, chociaż trzeba trochę się nachodzić żeby znaleźć dobre miejsce:
Powyższa miejscówka jest drugą z najlepszych – jak znalazłem pierwszą to już zgasło światło. To oznacza, że jeszcze będę musiał tu wrócić. Tym bardziej, że jestem umówiony z przemiłymi zakonnikami na oprowadzenie po wnętrzach, na co dzień niedostępnych dla fotografujących. Jak ktoś będzie chętny to zapraszam. Może wiosną?
2 odpowiedzi na “Rozgrzewka przed Rogalinem”
Będzie!
🙂