Na początku października miałem przyjemność prowadzić fotowyprawę do Andaluzji według programu mojego autorstwa. Wyjazd udał się znakomicie – mieliśmy wymarzoną pogodę (30°C w dzień to piękne przedłużenie lata), dobre światło, świetne humory i czadowego kierowcę, który wyglądał jak mafioso z okresu dwudziestolecia międzywojennego (i co chwilę gubił drogę).
Tak właściwie to była to Andaluzja i La Mancha. To właśnie w tej drugiej „rosną” słynne hiszpańskie wiatraki, z którymi potykał się Rycerz Posępnego Oblicza. Kiedyś usiany był nimi niemal każdy pagór, a i do dzisiaj sporo się zachowało. Jedne z najbardziej znanych stoją nad miasteczkiem Consuegra i stanowią atrakcyjny cel wizyt fotograficznych. Para ze zdjęcia poniżej to nie od nas:
Wiatrakom towarzyszy mauretański zamek, który liczy sobie już ponad tysiąc lat (to ten pomarańczowy z tyłu):
W czasach świetności był prawie nie do zdobycia – żeby stanąć na dziedzińcu, trzeba było pokonać siedem kolejnych bram.
Z Consuegry pojechaliśmy do Kordoby – ponoć najcieplejszego miasta Europy (przeciętna temperatura dnia w sierpniu to 37°C). Przez rzekę Gwadalkiwir Rzymianie przerzucili tu most, robiąc prezent fotografom:
Na drugim zdjęciu część naszej ekipy o wschodzie słońca.
W tle na pierwszym zdjęciu widać katedrę zbudowaną w środku meczetu. Ten niezwykły kompleks to słynna Mezquita, w której do dziś zachowało się ponad 800 kolumn:
Uroda miejsca zachęca do robienia sobie selfies… w różnych pozycjach:
Andaluzja słynie z pueblos blancos, czyli małych miasteczek o śnieżnobiałej zabudowie. Najbardziej znanym jest Ronda, położona tak malowniczo, że bardziej się nie da:
Odwiedziliśmy tu m.in. łaźnie z czasów mauretańskich:
Ronda została zbudowana na wysokiej skale przeciętej głębokim kanionem. Wizytówką miasta jest most łączący jego dwie dzielnice:
Przeprawa ma dramatyczną historię. Wiele osób zginęło przy jej budowie, a podczas wojny domowej zrzucano stąd w przepaść jeńców (można o tym przeczytać w Komu bije dzwon Hemingwaya).
Dzisiaj Ronda jest spokojnym miasteczkiem. Prócz szerokich panoram można tu fotografować miłe dla oka detale…
… albo siebie o zachodzie słońca:
Z Rondy zrobiliśmy sobie wycieczkę do Setenil de las Bodegas. Tutaj specjalnością są domy zbudowane jako przedłużenie pieczar pod skałami. Niektóre skały tak się wbiły w dachy, że aż wykrzywiły ściany 😉
Miasteczko najlepiej jest widoczne z kilku punktów widokowych:
Naszym następnym celem był Torcal de Antequera – skalne miasto na szczycie góry, z zupełnie innymi temperaturami niż na nizinach. Odpoczywaliśmy od upałów, podziwiając nieziemskie krajobrazy:
Torcal zamieszkują sępy, malpolony (największe węże Europy) i inne stwory. Najłatwiej jednak wypatrzeć wędrujące po skałach kozice:
Przed Granadą odwiedzamy jeszcze jedno pueblo blanco – Montefrío. Leży w środku gór, z dala od cywilizacji. Trudno tu trafić, a jeszcze trudniej stąd wyjechać, o czym przekonał się nasz kierowca, krążący nocą po górach z obłędem w oczach. Samo miasto wygląda rewelacyjnie:
A najlepiej po zmroku, kiedy włączane jest sztuczne oświetlenie:
No i Granada, z Alhambrą, Albaicín (największą mauretańską starówką w Hiszpanii) i świetnymi punktami widokowymi. Najbardziej znany jest ten, z którego widać Alhambrę:
Albaicín to świat uliczek, podwórek, placyków… zupełnie jakby przeniesiony z sąsiedniego Maroka:
Ciekawe są tu nawet studzienki kanalizacyjne:
Dzisiejszej Granadzie najlepiej przyjrzeć się we współczesnym centrum. można tu na przykład znaleźć bar tapas o niebanalnej nazwie:
W Andaluzji nie może brakować gitarzystów:
Chociaż większe zaciekawienie budziła dziewczyna o niebanalnej urodzie, grająca na hangach:
Granada to świetne miejsce do zakupu pamiątek, w tym hiszpańskich wachlarzy:
A na koniec znowu La Mancha. Tym razem jesteśmy w Campo de Criptana i na pożegnanie fotografujemy tamtejsze wiatraki we wspaniałym świetle:
Gorąca Andaluzja za nami, a przed nami kolejne fotowyprawy. Już wkrótce Bawaria i Szkocja, a w lutym Lofoty (na żadną nie ma już miejsc). W maju jedziemy do Portugalii, w październiku w Dolomity i do Wenecji oraz jeszcze raz do Bawarii, a w listopadzie powtórzymy Szkocję w trochę innym wariancie i wypuścimy się do Laosu i Kambodży. Wszystkie fotowyprawy organizujemy z Klubem Podróży Horyzonty, a terminy niedługo zostaną ogłoszone na stronie internetowej biura.