Podróżowanie po cywilizowanych krajach ma swoje minusy (ceny) i plusy. W Austrii do tych drugich zaliczam bezstresowe spacery po miejscowościach (psy są za drugim płotem i nie zaczynają nagle ujadać metr od przechodnia) oraz świetnie zorganizowaną „wyszukiwarkę” noclegów. Jest to komputer z lokalną bazą kwater, pensjonatów i hoteli i dołączonym bezpłatnym telefonem. Patent dość stary i znany też u nas, ale tam jest w prawie każdej alpejskiej pipidówie. Działa 24 godziny na dobę, niezależnie od godzin otwarcia informacji turystycznej, co ma ten plus, że kiedy człowiek przyjedzie późnym wieczorem ledwo żywy, nadal ma szansę dość łatwo znaleźć kwaterę. My na przykład skorzystaliśmy z tego w Kaprun, znanej miejscowości u stóp Wysokich Taurów. Najpierw zaczęliśmy od tradycyjnego pukania do „Zimmerów”, a po kilku „nein!” nieźle już wściekli znaleźliśmy ww. telefon. Dzięki niemu szybko znaleźliśmy pensjonat nad miejscowością, z widokiem na dolinę i słynny Kitzsteinhorn (3203 m n.p.m.), jeden z najładniejszych szczytów w Austrii. Wartością dodaną była możliwość porannego wykradnięcia się z aparatem i statywem na sąsiednią łąkę i „upolowania” Kitzsteinhornu w bardzo sympatycznym świetle.
Kategorie