Wreszcie wybraliśmy się z Pawłem do Rogalina. To jeden z najbardziej oczywistych plenerów fotograficznych w okolicach Poznania, ale jakoś było nam nie po drodze. Może dlatego, że za blisko mieszkamy 😉
W niedzielę okazało się, że obaj mamy czas w okolicach zachodu słońca. Za dnia była piękna słoneczna pogoda z zimowym światłem, dla którego fotografowie tak lubią kraje Północy. No i Paweł bardzo chciał sprawdzić swoją nową furę 🙂 Wszystkie argumenty przemawiały za.
O zmierzchu chmury zaczęły nacierać, co tylko podniosło dramaturgię:
Chwilę później natarły tak mocno, że zakryły prawie całe niebo:
A po kolejnej chwili już całe. Zdjęcie jest takie niebieskie, bo było już prawie ciemno:
Ostatnie zdjęcie robiłem nad wodą i chociaż byłem bardzo grzeczny, spłoszyłem stado sarenek, które postanowiły uciec na drugi brzeg. Niestety, pod jedną lód się zapadł i biedactwo zaliczyło kąpiel. Gramoliła się na brzeg dobrą minutę, a temperatura odczuwalna wynosiła pewnie z minus dziesięć. Mam nadzieję, że nie ma mi za złe…
12 odpowiedzi na “Dęby – pierwsza krew”
a i pierwsze -szerzej!
To była dziesiątka, a rybki nie mam 🙁
a zoom nożny? 🙂
Krzaki przeszkadzały.
To dwa ujęcia i panoramka 🙂
A złożyć panoramkę co przeszkadzało? 😛
Nie bardzo panoramka, bo po bokach było nieciekawie. Na szczęście tam jest dużo innych dębów 🙂
Fura dała radę? 🙂
Musiała 🙂
[…] nie do końca tak jak pisał Sławek u siebie iż to pierwsza krew może trochę tylko odczucie przemarznięcia ale nie żeby od razu […]
Może dlatego, że za blisko mieszkamy
Tak, to jest zawsze poważna przeszkoda :))
Niestety, pod jedną lód się zapadł i biedactwo zaliczyło kąpiel.
Nie popędziłeś ratować biedaczki?
Popędziłem zmienić obiektyw, ale nie zdążyłem 😀