Podobno profesjonalnego fotografa można poznać po tym, że nigdy, przenigdy nie kadruje swoich zdjęć po ich zrobieniu. Ustawia aparat na statywie, znajduje Ten Jedyny Kadr i trzask. Jeśli tak wygląda wyznacznik profesjonalizmu to ja zdecydowanie jestem amatorem. Bardzo często kiedy przeglądam zdjęcia ma komputerze, zaczynam dostrzegać jego lepsze warianty dopiero po obcięciu tego i owego. Zabieg ten jest oczywiście bolesny dla rozdzielczości, szczególnie kiedy cięcia są zdecydowane. Nic na to jednak nie poradzę – tak już mam. Lepsze chyba mniejsze zdjęcie jakoś wyglądające niż chaos z dużą ilością pikseli.
Poniżej przykład takiej zabawy ze zdjęciem. Podczas fotografowania zachodu słońca w Lalibeli znalazłem suchą gałąź wyglądającą jak plemienny totem w kształcie głowy wilka (szakala?) z wysuniętym pyskiem i sterczącymi uszami. Pierwsze zdjęcie tutaj:
„Totem” całkiem fajnie odcina się na tle nieba i gór, ale jeszcze fajniej byłoby, gdyby nie było z tyłu drzewa. No to cyk:
Boki ciut za jasne, więc je przyciemniam lekką winietą:
Mamy już totem bez drzewa, ale nadal coś jest nie tak. Przydałoby się gdyby duża chmura była bardziej z lewej. Zdjęcie nie ciągnęłoby tak w prawo. Postanowiłem wrócić do poprzedniej wersji i zrobić z niej kadr pionowy (też z lekką winietą):
Teraz gałąź i chmura się równoważą, a przy okazji taki układ zdjęcia podkreśla „pionowość” głównego motywu. Ta opcja najbardziej do mnie przemawia, choć zdaję sobie sprawę, że co fotograf to inne zdanie. No i zostało dość mało pikseli…
12 odpowiedzi na “Amharski totem”
Witajcie
Tak sobie czytam Wasze „sprzeczki” yyy wróć, Wasze rozmowy :-)))). Ogólnie uważam iż wszystko zależy od tego do czego jest potrzebny dany materiał zdjęciowy. Tak naprawdę w głównej mierze jeśli dany materiał wykorzystywany jest w komercyjnych zadaniach nie związanych z turystyką, podróżami to często gęsto jest on cięty i poprawiany w photosklepie do woli. Mnie osobiście podoba się zdjęcie w formie oryginalnej a wspomniany pniak kojarzy się z uniesionym karabinem w ramach rewolucji w Sudanie czy Egipcie ot takie skojarzenie w ramach World Press Photo. Moim skromnym zdaniem zdjęcie czy to przerabiane czy nie, musi być atrakcyjne w swojej formie dla właściciela i przekazywać nam Jego wizję na przykład otoczenia.W końcu to zdjęcie autorskie.
Coś jest w tym ostatnim zdaniu. Właśnie czytam książkę z wynurzeniami paru fotografów i na pytanie o ich nastawienie do faktu podobania się zdjęć publiczności (lub wprost przeciwnie) każdy odpowiedział, że fotografuje głównie dla siebie i to jemu ma się podobać.
Mmm… Podoba mi się ta gałąź. To naprawdę ładna gałąź!
I w ogóle się nie nabijasz 😀
Nie byłbym do końca szczery, twierdząc, że nie mogę z całą mocą zaprzeczyć, że to twierdzenie jest – lub nie jest – prawdziwe. Tak poważnie to nic a nic sie nie nabijam. Podoba mi się ta gałąź. Jak i całe zdjęcie.
A mi się podobają wszystkie 🙂
I takich nam trzeba 😀
Wilka? Jakiego wilka? Oczywiście że szakala 🙂 Czarnego dołu obetnij i będzie git 🙂 Drzewa nie stempluj. Profesjonalny fotograf nigdy nie używa stempla ;P
He he, każdy ma inną sugestię, chociaż Twoja podobna do piotrowej 🙂
Gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania 🙂
Kwadrat a drzewo wystemplować a nie obcinać 😀
“Podobno profesjonalnego fotografa można poznać po tym, że nigdy, przenigdy nie kadruje swoich zdjęć po ich zrobieniu. ”
Eee, przesada. Ale raczej ma świadomość, że każde obcięcie zdjęcia to obcięcie kasy, mniejszy rozmiar to także mniejsza szansa, że trafi się w wymogi jakościowe potencjalnego klienta. Obcięcie tak do 10% z boków zawsze było akceptowane, natomiast więcej… no cóż, czasem dyskwalifikowało, niekiedy z pracy.
“Ta opcja najbardziej do mnie przemawia, choć zdaję sobie sprawę, że co fotograf to inne zdanie.”
Jest nieźle, ale obetnij jeszcze z dołu, tak trochę poniżej pierwszego grzbietu wzgórza.