… to Lofoty. Fotograficzny rekonesans był bardzo udany. Dotarliśmy do wszystkich miejsc, do których dało się dojechać samochodem (oraz do takich, do których się nie dało). Oprócz miejscówek powszechnie znanych odkryliśmy takie, o których nikt wcześniej nie wspominał. Każda była inna, ale miały jeden wspólny mianownik – olśniewające widoki. Pogoda była dynamiczna jak chyba zawsze w tych stronach, dzięki czemu nigdy nie widzieliśmy żadnego miejsca w takim samym świetle. O tej porze roku za kołem podbiegunowym wciąż jeszcze jest zima, a góry wyglądają jakby były dziesięciokrotnie wyższe.
Powyższe zdjęcie zrobiłem… na plaży. Dokładniej, na plaży Eggum, znanej wśród „zorzowców” (nic nie ogranicza widoku na północ). Po jednej stronie miałem morze, a po drugiej „Himalaje”.
Następne zdjęcia z Lofotów na dniach.
3 odpowiedzi na “To nie Himalaje…”
Genialnie!
Czekamy na więcej zdjęć z tej wyprawy!
Witam,
piszesz, ze zdjecie zrobione na na plaży Eggum, znanej wśród „zorzowców”. Czy miales szczescie zobaczyc/sfotografowac zorze?
Witam. Nie widziałem, zorza to raczej od jesieni do marca.